Niektórym ferie się już zaczęły, innym zakończyły, a jeszcze inni szukają czegoś ciekawego do przeczytania, w te chłodne i białe dni.
Myślę, że ktoś taki, jak Jaume Cabre, kataloński pisarz, filolog i scenarzysta, urodzony w Barcelonie w 1947 roku, jest w sam raz ma ten czas. Polecam dwie jego książki, które ukazały się w Polsce „Głosy Pamano” oraz „Wyznaję”.
Jaume Cabre swoim stylem pisania potrafi przyciągnąć do siebie zarówno wymagającego czytelnika, jak i takiego, który lubi lżejszą literaturę. Wymagający czytelnik zachwyci się formą, stylem pisania, językiem, zabiegami stylistycznymi, których wyłapywanie i smakowanie, będzie pewnego rodzaju, intelektualną zabawą. Natomiast ten, który poszukuje relaksu, przygody, dobrej historii – znajdzie ją. Jednak najpierw musi wejść w świat powieści szkatułkowej. Co za tym idzie? Kto czytał już Mario Vargasa Llosę, którego kiedyś polecałem, ten wie o czym piszę. Mianowicie czytanie takich powieści, wymaga skupienia i najlepiej czyta się dużymi fragmentami. Powieść taka, pisana jest w formie zbioru opowiadań, tylko pozornie ze sobą nie związanych. Często opowiadana historia jest przedstawiana z punktu widzenia różnych narratorów lub posiada formę opowiadania w opowiadaniu. Kiedy się wchodzi w taką powieść, przynajmniej ja tak mam, to płynie się wraz z nią. Jest się wszędzie, w każdym wydarzeniu, w każdym bohaterze.
„Głosy Pamano” to po pierwsze – dużo łatwiejsza w odbiorze niż „Wyznaję”. Porusza temat wojny domowej w Hiszpanii i jest osnuta tajemnicą listu oraz historią pewnego nauczyciela. Intryguje, skłania do przewracania kolejnych stron, jednak miejscami, brakuje jej pewnej podniosłości, czy też mistycyzmu, jak w „Wyznaję”. „Głosy Pamano” ma bardzo ciekawą fabułę, jest poruszająca, straszna, a czasami wdziera się do niej groteska ( i tu może niepotrzebnie), ale wciąga bardzo.
„Wyznaję” to, jak piszą niektórzy – wielka powieść europejska, przełom w literaturze, powieść – katedra o idealnych proporcjach i epickim, pełnym kunsztownych detali wykonaniu, czy też książka, która przeżyje nas wszystkich. Być może, tak jest. Jedno jest pewne – „Wyznaję” zachwyca zarówno czytelników, jak i krytyków. To, co przemówiło do mnie w tej powieści, to wejście w świat człowieka, jego historii i poznanie jej od samego początku po jej kres. Wchodzimy w powieść niezwykle frapującymi słowami Adriana Ardevola i Boscha: Dopiero wczoraj wieczorem, idąc zmoczonymi deszczem ulicami Vallcarki, zrozumiałem, że przyjście na świat w tej rodzinie było niewybaczalnym błędem. I odtąd jesteśmy uczestnikami jego spowiedzi. Spowiedzi człowieka, który próbuje przeniknąć istotę zła w sobie i otaczającym go świecie.
Zachęcam do lektury, Mateusz.