Polecamy

Mateusz poleca książki

Coś lżejszego i coś cięższego…

1. „Bezcenny” – Zygmunt Miłoszewski
Świetny thriller, trzymający w napięciu i jego przeczytanie zajmuje dosłownie 2 dni. W miejsce każdej rozwiązanej zagadki, pojawia się kilka następnych. Zwrot akcji goni zwrot akcji, a bohaterowie w poszukiwaniu zaginionego arcydzieła wpadają na trop tajemnicy, która najnowszą historię świata wywróci do góry nogami. Ta książka jest też świetnym kompendium wiedzy o sekretach historii sztuki. „Bezcenny” jest też świetnym komentarzem do rzeczywistości w ironicznym, prześmiewczym i bezkompromisowym stylu, który prezentuje autor. Jest to świetna, odprężająca lektura. Zygmunt Miłoszewski udowadnia tą książką, że jest wyjątkowo sprawnym pisarzem, radzącym sobie swobodnie w różnych konwencjach literackich. Prawdopodobnie, gdyby miał taki kaprys, byłby w stanie napisać zarówno świetny romans jak i powieść historyczną.

2. „Baronowa Jazzu” – Hannah Rothschild

Niesamowita opowieść o kobiecie, która zdecydowanie wyprzedziła swoją epokę. Nie bała się słuchać głosu swego serca i łamania konwenansów. To dzięki niej mogliśmy poznać wielkich muzycznego świata jazzu.

Pannonica Rothschild urodziła się w 1913 roku w rodzinie, która w ciągu zaledwie pięciu pokoleń przebyła drogę z frankfurckiej dzielnicy żydowskiej do grona bajecznie bogatej arystokracji. Jako dziecko ubrana na biało Nica spacerowała z siostrami oraz guwernantką po parku pełnym kangurów, wielkich żółwi, emu i zebr – zwierząt z egzotycznej kolekcji wuja Waltera. Jako nastoletnia debiutantka poznała i poślubiła barona Julesa de Koenigswartera, który nauczył ją pilotować samolot i porwał do château we Francji. Po wybuchu wojny Nica z dwójką dzieci w ostatniej chwili uciekła do Anglii, ale wkrótce wróciła na front, by działać w ruchu Wolna Francja. Wydawało się, że ma wszystko: dzieci, przystojnego męża i fundusz powierniczy. Ale na początku lat 50. usłyszała Round Midnight Theloniousa Monka, legendy jazzu. Musiała go poznać.

Jedna z tych biografii, która spokojnie mogłaby być udziałem kilku osób.

3. „Ortodoksja” – G.K. Chesterton

Uznawana za kamień milowy w rozwoju myśli chrześcijańskiej, arcydzieło retoryki i jedna z najważniejszych książek XX w. Nieustannie wznawiana od 1908 r. Autor, opisując swoją drogę do wiary, w sposób fascynujący wyważa drzwi otwarte od ponad dwóch tysięcy lat. Wydobywając klejnoty ze skarbca ortodoksji pomaga zrozumieć, że człowiek jest kopią tęskniąca do Oryginału i dopiero w tej relacji może odnaleźć samego siebie.

Jasność jego argumentacji jest nie do podważenia, a poczucie humoru i niewydumana prostota ujmują. Serdecznie polecam, szczególnie w dzisiejszej dobie pseudointelektualnej deliberacji. „Ortodoksja” jest książką, dzięki której osoby poszukujące, znajdą odpowiedź na wiele dręczących ich pytań, a osoby stojące w opozycji do chrześcijaństwa, chociaż przez chwilę zastanowią się nad własną argumentacją porządku świata i człowieka. Lektura obowiązkowa.